Bieg Color Me Rad Oslo

Dodane przez Aleksandra Olewińska - 16:39

Siemanko!

Dziś makijaż nieco inny... ;) hehehehe Osypany, usypany i bombowo kolorowy. Ok, o co chodzi?? Już piszę :) Właściwie, to nie będzie makijaż. Dziś będzie o mojej drugiej pasji, jaką jest bieganie. Tydzień temu, brałam udział w biegu "Color Me Rad" na 5km. Impreza miała miejsce w Oslo, pod skocznią na Holmenkollen.

Świetna zabawa!!! Taki bieg jest dla każdego... dosłownie. "Polowałam" na taką imprezę już od prawie 2 lat i w końcu udało się zrealizować kolejne marzenie. Mała rzecz a jak mocno cieszy..


Słów kilka, jak to wyglądało. Co 15 minut, był start kolejnej grupy, którą to wybierało się przy zapisywaniu. Nie wiem, ile osób było w jednej, ale ok. 100 na pewno. Co za tym idzie, wiadomo - jak jest tłum, to ciężko biec. Także, chwilami trzeba było po prostu iść. Ale nie martwiło mnie to wcale. Dla mnie bomba! Nie dlatego, że mi się  nie chciało... Miałam taki cel, aby jak najbardziej nacieszyć się tym, że tam jestem, że mogę być z tymi wszystkimi ludźmi. Chciałam jak najwięcej z tego "wziąć" dla siebie i "schować" głęboko w sercu. Do tego doszły jeszcze przepiękne widoki na Oslo i fjordy.. hmmm. 


...Atmosfera całej imprezy była wspaniała. Śmiech, radość, muzyka, tańce pod sceną i co było w tym najfajniejsze, to to, że każdy wyglądał tak samo... każdy był brudaskiem. 






Najfajniejszym punktem biegu, było przekroczenie każdego kilometra. A dlatego, że przebiegając były tzw. "wybuchy". Wolontariusze, stojący na poboczu, sypali na nas proszkiem w danym kolorze (co kilometr był inny kolor). Sypali z bidonów, garściami, kubkami... hehehe
A co niektórzy, to się nawet tarzali, w tym proszku ("niektórzy", np. JA hahaha).
Na metę dobiegłam cala kolorowa i szczęśliwa. Naładowana pozytywną energią.... Co z resztą widać na załączonych zdjęciach...

 




Cudownie jest móc być w takich miejscach, brać udział w zawodach, imprezach... Widzieć innych o podobnej zajawce. To zupełnie co innego niż codzienność, którą znamy. Dzięki takim chwilom, czuję, że żyję. Mam siłę, motywację i ochotę na jeszcze więcej. Cudowna sprawa! :)

Swoją drogą... kiedyś, przebiegnięcie 5 km, było dla mnie mega wielkim osiągnięciem. Dziś jest tylko rozgrzewką, biegiem na lajcie :) I tak jest ze wszystkim czego się uczymy, czy pierwszy raz próbujemy... Co by to nie było, próbujcie, działajcie i ciśnijcie dalej.

Buźki wielkie i miłego popołudnia. Ja uciekam na trening :)
Ola

  • Udostępnij:

Może Ci się także spodobać

0 Komentarze

Nie zgadzam się na kopiowanie i rozpowszechnianie treści bloga oraz zdjęć bez mojej zgody. Obsługiwane przez usługę Blogger.